Stanisław Sygnarski Stanisław Sygnarski
196
BLOG

Jaś, zioło, haj i raj

Stanisław Sygnarski Stanisław Sygnarski Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

          Po raz pierwszy od dawna stajemy wobec realnego zagrożenia naszej suwerenności. I każdy z nas, w mniejszym lub większym stopniu, zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Jednak fala bełkotu zalewająca naszą przestrzeń informacyjną w tej sprawie woła o pomstę do nieba. Co rusz to kolejny "autorytet" opowiada wiecznie żądnym "newsa" mediom, co też ostatnio mu się wyanalizowało (czytaj: przywidziało).

          I tak - jeden głosi - że Putin nie wejdzie… Drugi - że gdyby tylko wszedł - to on sam pójdzie z nim walczyć. Trzeci - że trzeba dać broń Ukrainie; czwarty - żeby nie dawać! Kolejny - że Iskandery to nic takiego, a jeszcze następny każe się zbroić… Itd., itp… Kto się z czym obudzi, biega z tym jak kot z pęcherzem, dopóki ktoś go nie wysłucha.

          W tej sytuacji pomyślałem, że jak inni mogą takie różności wymyślać, to i ja spróbuję coś wykombinować w materii ewidentnie odwiecznej i chyba równie  ważnej i skomplikowanej.

 

 

Jaś, zioło, haj i raj

 

 

Pasł sobie świnie, Jasio, chłopczyna,

co w ząb nie wiedział, co to dziewczyna.

I byłby chłopię żył wciąż w niewiedzy,

gdyby nie zioło, co zerwał z miedzy.

 

Pociągnął nosem niuchek nieduży,

nie wiedział nawet, że się odurzył.

I świat się przed nim pięknie odsłonił -

wpierw poznał świnie, co paść przygonił.

 

Że prosię kwiczy, że ryjem ryje,

że mlaszcze, chlapie, gdy je i pije…

Że się w bajorze ochoczo nurza,

potem się tarza w kurzach podwórza.

 

Później zachrumka głośno dwa razy,

jakby mówiło: "No, bez obrazy!

Każdy z nas inne stworzenie Boże,

jeden je sztućcem, drugi... jak może".

 

Gdy Jaś już wiedział, co znaczy prosię

do ziela rzecze: "Pokaż mi Zosię".

Trawka mu na to: "Niuchnij dwa razy,

potem zmruż oczy - czekaj ekstazy.

 

Jak cię telepnie, zaszumi w głowie,

usłyszysz głosy... Jeden ci powie, 

że tylko w fiole, w krańcowym bziku

masz szansę pojąć dziewczę człowieku.

 

Powstała z żebra wątłych rozmiarów.

Że ma kształt ludzki - to efekt czarów -

wróżki, poczwary, jędzy nad jędze,

co za ten efekt wzięła pieniądze".

 

Adam jej rzecze: "Masz tu grajcary,

nad moim żebrem czyń czary-mary.

Bliskie, lecz inne stwórz mi stworzenie,

bo - ja odmianę nad wszystko cenię".

 

Tak się zrodziła pramatka Ewa,

której zachciało się jabłek z drzewa.

Chciała mieć jabłko, jabłko, jabłuszko,

jakby nie mogła najeść się gruszką.

 

I kusi męża swojemi wdzięki

i szepcze w uszko, no - użyj ręki -

i... zerwij jabłko to zakazane -

pokaż mi w końcu... kto raju panem.

 

Na takie dictum Adam się łamie

bo jak się oprzeć kuszącej damie?

Zrywa, podaje z szarmanckim gestem,

mówiąc do Ewy: "Patrz kim ja jestem!"

 

Wtem... Głos rozbija gór rajskich grzbiety:

"Adam! Uległeś wdziękom kobiety!

Odtąd za karę...  niczym w rytm walca 

będziesz się kręcił wokół jej palca".

 

Jasio już nie wie, czy jest na haju?

Czy to przez Ewę nie żyje w raju?

Szybko trzeźwieje, nosem nie niucha,

bo wie czym pachnie każda dziewucha.

 

Tylko z szacunem mówi ku zielu:

za ostrzeżenie - "Thanks przyjacielu.

Już wolę świnie, co żrą z koryta

niż kwiat... Gdy chce coś  - wtedy zakwita".

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości